Ostrowiec Świętokrzyski +48 662 002 091

Poradnik Pacjenta

Z wizytą u flebologa w GVM Carint „Serce i Zdrowie”

Centrum medyczne GVM Carint „Serce i Zdrowie”, obok szerokiej oferty leczenia schorzeń urologicznych, ortopedycznych i kardiologicznych, oferuje także pacjentom konsultacje i leczenie żylaków nowoczesnymi technikami. Specjalista dr n. med. Andrzej Kustra, z którym rozmawiam, zajmuje się w ostrowieckim centrum medycznym „Serce i Zdrowie” także zabiegami z zakresu chirurgii plastycznej oraz leczeniem zabiegowym przepuklin w warunkach szpitalnych.

-Panie doktorze, leczeniem jakich chorób zajmuje się flebolog?

-Flebolog, to lekarz specjalizujący się w dokładnej diagnostyce naczyń żylnych. Flebologia zajmuje się zatem leczeniem żylaków, pajączków i zapaleń żył, a także profilaktyką chorób naczyń – wyjaśnia chirurg, dr Andrzej Kustra.

Mówi się, że żylaki kończyn dolnych, jako choroba układu krwionośnego, głównie występują u kobiet. Panie, kiedy dostrzegą „pajączki na nogach” i odczuwają dyskomfort wynikający z bólu nóg wybierają się na leczenie właśnie do flebologa. Dane wskazują, że co trzeci pacjent ma problem z żylakami! Zna pan przyczyny tak licznie występującej grupy zapadających na to schorzenie?

-Za przewlekłą niewydolność żylną, bo tak prawidłowo nazywa się to schorzenie, w największym stopniu odpowiada genetyka. Szacuje się, że dziecko rodziców chorujących na żylaki zachoruje również w 9 na 10 przypadków, a gdy jedno z rodziców jest chore, ryzyko wystąpienia żylaków u córki przekracza 50%, a u syna 25%. Jeśli ktoś zatem, mówiąc kolokwialnie, ma w rodzinie to schorzenie, to ten problem prędzej czy później wystąpi u niego. A ryzyko wystąpienia żylaków wzrasta z wiekiem.

-To prawda, że żylaki kończyn dolnych częściej występują u kobiet. Ryzyko wzrasta wraz z liczbą porodów, a ciąża może zaostrzać stopień zaawansowania choroby. Są to efekty także zmian hormonalnych. O ile nie mamy wpływu na genetyczne uwarunkowania, o tyle nasze codzienne wybory mogą znacznie wpłynąć na wystąpienie żylaków i rozwój choroby. Mam na myśli przede wszystkim długotrwałe przebywanie w pozycji stojącej lub siedzącej, najczęściej związane z rodzajem wykonywanej pracy. Brak ruchu i wysiłku fizycznego powodują zastój krwi w żyłach kończyn dolnych na skutek „wyłączenia” pompy mięśniowej łydki. Do czynników zwiększających ryzyko wystąpienia żylaków kończyn dolnych zalicza się również otyłość, a w przypadku hemoroidów występowanie zaparć. Schorzeniu sprzyja także stosowanie doustnych środków antykoncepcyjnych, noszenie tzw. „szpilek”, czyli zbyt wysokich obcasów, które ograniczają ruchy stopy i łydki. Gorące kąpiele, wizyty w saunie, czy długotrwałe opalanie się, to dodatkowe czynniki przyspieszające występowanie żylaków na naszych nogach.

-Kiedy pacjent powinien podjąć decyzję o rozpoczęciu leczenia żylaków kończyn dolnych?

-Przewlekła niewydolność żylna zaczyna się od popękanych naczynek i obrzęków nóg. To pierwsze objawy choroby, której rozwój dzielimy na 6 etapów. W początkowych stadiach pękają pojedyncze naczynka na nogach. Wtedy pojawiają się tzw. pajączki żylne, a pacjenci skarżą się na ciężkie nogi, skurcze łydek, obrzęki. I to są niepokojące objawy, na które należy reagować. Później pojawiają się pojedyncze żylaki, a na koniec – już w najpoważniejszych stadiach – grube żylaki, zmiany zakrzepowe, czy nawet niebezpieczna zakrzepica żylna i owrzodzenia żylakowe. Pojawiają się przewlekłe i trudne do gojenia stany, które bardzo przeszkadzają w codziennym życiu.

-Jakie leczenie żylaków kończyn dolnych jest dostępne w GVM Carint „Serce i Zdrowie”?

-W ciągu ostatnich kilkunastu lat pojawiło się wiele nowych skutecznych metod leczenia żylaków. Co ważne, metody te są odpowiednie dla każdego ze stadium rozwoju choroby. Istotne jest, aby leczeniem żylaków od początku do końca zajmował się ten sam lekarz i to począwszy od przeprowadzenia USG Doppler przez dobranie metody i wykonanie zabiegu. Od wielu lat zajmuję się kompleksowym leczeniem żylaków, a teraz usługi te realizuję także w ostrowieckim centrum medycznym Carint. Z doświadczenia wiem, że ważne jest, aby pacjent był pod opieką tego samego lekarza także w kolejnych etapach choroby, ponieważ skłonność do występowania żylaków nie znika. Istotna jest również systematyczna kontrola żył, aby uniknąć ponownego rozwoju choroby i móc szybko reagować na zmiany.

-Jeśli natomiast chodzi o leczenie, to w początkowych etapach, kiedy mamy do czynienia z obrzękami nóg, gdy pojawiają się pojedyncze pajączki, już samo założenie podkolanówek przeciwżylakowych, a więc zastosowanie tzw. kompresjoterapii, daje dobre rezultaty. Drobne pajączki zamykam również laserem. Do większych naczyń stosuję w GVM Carint „Serce i Zdrowie” skleroterapię, która polega na wstrzykiwaniu do światła pajączków środka wywołującego wykrzepienie i zarośnięcie tych drobnych zmian. Zastrzyk, wykonywany bardzo cienką igłą, jest prawie bezbolesny. Nie wykonuje się nacięć skóry i dlatego po usunięciu żylaków nie ma blizn. Z powodzeniem ta metoda jest także wykorzystywana np. do usuwania pajączków naczyniowych na udach, czy w okolicach kostek. Przewagą skleroterapii nad leczeniem operacyjnym jest możliwość jej przeprowadzenia w warunkach ambulatoryjnych, bez konieczności znieczulenia całkowitego, w krótkim czasie i bez urazu tkanek.

Przy poważniejszych zmianach chorobowych stosuję wewnątrznaczyniowe laserowe zamykanie żył. Zabieg przeprowadzany jest w znieczuleniu miejscowym i trwa 2 godziny, a pacjent wychodzi do domu po jego zakończeniu. Ingerencja laserem także nie zostawia blizn. W tej metodzie laser wprowadzam do światła żylaka, „paląc” go od środka. Idealną porą na leczenie jest jesienno-zimowy czas, bo choć po operacji od razu pacjent wraca do codziennych czynności, to gojenie i pełny powrót do zdrowia to proces wymagający kilku tygodni. Mając do dyspozycji świetne zaplecze Carintu w postaci bloku operacyjnego i sal pozabiegowych, stosuję także minifleboktomię, czyli usuwanie żylaków z malutkich nacięć w znieczuleniu miejscowym. Są to małoinwazyjne zabiegi, a pobyt pacjenta w szpitalu odbywa się w trybie jednodniowym.

-Słyszałem, że pacjentami pana doktora są głównie kobiety. Czyżby dlatego, że każda z nich chce mieć ładne nogi i prezentować się dobrze, np. na plaży? Czy aspekt estetyczny również wpływa na chęć podjęcia leczenia?

-Tak, i to jest dla mnie zrozumiałe. Z życiowego i lekarskiego doświadczenia wiem, że sformułowanie „płeć piękna” nie jest przypadkowe… Jako lekarz zajmuję się również chirurgią plastyczną, a konkretnie korekcją powiek, liposukcją, plastyką powłok brzusznych, czy usuwaniem zmian skórnych, czyli działam w obszarze zabiegów estetycznych. Czytelnicy powinni wiedzieć, że te zabiegi także są dostępne w ostrowieckim centrum medycznym GVM Carint „Serce i Zdrowie”. Mam to szczęście, że obecne metody leczenia żylaków kończyn dolnych są małoinwazyjne, nie pozostawiają śladów na skórze, nie wymagają wyłączenia z życia i pobytu w szpitalu. Często pacjentki są bardziej zachwycone faktem, że nie ma blizn, niż samym wyleczeniem schorzenia. Dla mnie oczywiście, to drugie jest priorytetem, ale radość moich pacjentek jest dla mnie także ważna.

-Żylaki tworzą się jednak także w bardziej intymnych miejscach, niż nogi…

-No tak, i tu wkraczamy na nieco wstydliwy, ale ważny aspekt mojej pracy. Żylaki odbytu, tzw. hemoroidy, często bowiem pojawiają się na przykład u młodych kobiet po porodzie. To dokuczliwa, bolesna choroba. Istnieje jednak wiele nowoczesnych metod leczenia, spośród których także wykorzystujemy skleroterapię i laseroterapię. Przede wszystkim nie należy się wstydzić tej choroby. Warto przyjść i rozwiązać problem u lekarza. Wstyd i obawa przed badaniem oraz diagnostyką żylaków odbytu, to poważny błąd, który czasem opóźnia rozpoznanie innych poważnych chorób! W swojej wieloletniej praktyce chirurgicznej spotkałem się z przypadkami rozpoznania zaawansowanego raka odbytnicy mimo wieloletnich objawów, które powodowały niemały dyskomfort w życiu pacjenta. Żylaki odbytu nie dają spokojnie siedzieć, stanowią problem podczas chodzenia, bolą przy oddawaniu stolca. A jak „wypadają”, to nie tylko bolą, ale mogą również krwawić oraz wywołać zakrzepicę, a to już bardzo poważny problem.

-Wychodzi więc na to, że choroba popularnie nazywana hemoroidami jest jednocześnie i uciążliwa i groźna?

-Już wyjaśniam. Odbytnicze sploty żylne ma każdy z nas. Ale to jeszcze nie choroba. Naczynia żylne odbytnicy pełnią ważną funkcję anatomiczną i fizjologiczną, kiedy to wypełniając się i opróżniając na zmianę z krwi uszczelniają niejako końcowy odcinek przewodu pokarmowego. Problem pojawia się wówczas gdy zbyt rozciągnięte przestają się obkurczać stopniowo powodując uczucie świądu, niepełnego wypróżnienia, a w końcu uczucia bolesnego parcia na stolec, aż do ciągłego bólu i krwawienia. I wtedy dopiero rozpoznajemy chorobę hemoroidalną, czyli żylaki odbytu. Ta wstydliwa choroba stanowi poważny odsetek wśród naszego społeczeństwa, gdyż ocenia się, że co drugi dorosły Polak ma objawy żylaków odbytu, choć często nie zdaje sobie z tego sprawy.

-Przyzna pan doktor, że przy występowaniu tej choroby badanie nie należy do zbyt komfortowych?

-Diagnozowanie żylaków odbytu faktycznie polega na badaniu „per rectum” i jest połączone z założeniem wziernika. To chyba największy problem dla pacjentów, ale na szczęście przechodzą przez pierwszą wizytę tylko raz, a kolejne są dla nich zdecydowanie mniej stresujące. Wykonując takie badanie zawsze myślę o tym, jak czuje się mój pacjent. Staram się szybko zbudować atmosferę zaufania i pokazać mu, że hemoroidy, to choroba, jak każda inna, którą należy zdiagnozować i wyleczyć odpowiednią metodą. Dziś możemy mówić o dużym progresie w leczeniu tej choroby. Doskonale wiemy, choćby telewizyjnych reklam, że pojawiło się wiele preparatów w postaci maści i czopków, które łagodzą świąd, czy stan zapalny okolicy odbytu. Jednakże takie środki w dalszych stadiach choroby już nie wystarczają. Wtedy wkraczamy z leczeniem zabiegowym, które nie musi być wcale bolesne. Metody chirurgiczne zostają wypierane przez małoinwazyjne, ale bardzo skuteczne metody, takie jak skleroterapia czyli ostrzykiwanie żylaków pianą lub np. „gumkowanie”. Te zabiegi są już dostępne w Ostrowcu Świętokrzyskim w GVM Carint „Serce i Zdrowie”.

-Co więc robić, by mieć zdrowe żyły?

-Zalecam przede wszystkich ruch, utrzymywanie właściwej masy ciała i dietę dostosowaną do potrzeb, ale lekkostrawną, nie powodująca zaparć. O ruch można zadbać wszędzie, np. spacerując, chodzić po schodach zamiast korzystać z windy, ćwiczyć w domu na bieżni, rowerku, orbitreku i nie mam na myśli treningu wyciskającego siódme poty, a raczej rekreacyjną aktywność, w tym wypadku trwającą 15 minut dziennie z dawką czasu poświęconego na spacer. Jeśli nie chcemy ćwiczyć, to jeśli pozwala pogoda używajmy roweru zamiast auta. Możemy też częściej tańczyć. Spożywajmy też potrawy, które nie wymagają smażenia, a bogate w zdrowe tłuszcze. Jedzmy więcej warzyw i owoców, a po słodycze sięgajmy przy okazji, a nie, jak po codzienną przekąskę. Doradzam także siadanie np. przed TV tak, aby nogi były usytuowane wyżej. W takiej pozycji możemy też spać, dzięki czemu ułatwiamy odpływ krwi z nóg do serca. Jeśli chcemy zdrowo żyć, to stosowanie używek także nie jest mile widziane. Ważna też jest systematyczna kontrola stanu naszego zdrowia, zarówno jeśli już mamy pierwsze objawy żylaków kończyn dolnych lub jesteśmy w trakcie czy też po ich leczeniu.

-Dziękuję za rozmowę, Dariusz Kisiel

Materiał ukazał się w „Gazecie Ostrowieckiej” w dniu 4 lutego 2021 r.